czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 1

Reszta lekcji minęła mi dość szybko. Nie wiem czemu ale nawet znajdywanie klas według planu szkoły nie było takie trudne, chociaż budynek jest niewyobrażalnie duży. Matematyka, fizyka a nawet chemia nie ciągnęły mi się długo jak w starej szkole. Lunchu nie zjadłam ze strachu, iż trafię na tamtego chłopaka. Zamiast tego siedziałam na korytarzu i obserwowałam ludzi mijających mnie bez żadnego zainteresowania moją osobą. Widać w tej szkole nowi nie są jakąś wielką ekscytacją ale może się mylę i po prostu nie rozróżniają nowych od starych przez te mundurki. Tak, niestety w tej szkole są mundurki przez jej dobry poziom nauczania. Białe bluzki z rękawem trzy-czwarte a do niej idealnie skrojona i dopasowana niebieska marynarka. Wszystko to wypełnia niebiesko-czarna spódniczka do kolan z paskiem, który i tak nikomu się nie przydaję, gdyż wszystko jest szyte na miarę.
Po skończonych lekcjach schowałam niepotrzebne mi książki do szafki i ruszyłam na parking szkolny, po drodze szukając kluczyków. Dziwne, wydawało mi się że tutaj je chowałam. przeklęłam samą siebie w duchu za to, że nigdy nie mogę zapamiętać co gdzie zostawiłam. To zawsze było moją największą wadą - zostawianie rzeczy gdzieś gdzie potem nie mogę ich znaleźć. Cholera, cholera, cholera. Coraz bardziej zaczęłam przeszukiwać torbę trzymając coraz więcej rzeczy w dłoni co, jak wiedziałam, mogło się skończyć wszystkim na ziemi. W końcu zrezygnowałam z szukania kluczy i zła na samą siebie stanęłam przy aucie.
- Tego szukasz? - usłyszałam za sobą dziewczęcy głos. Odwróciłam się energicznie w stronę stojącej za mną dziewczyny i zobaczyłam zawieszone na jej palcu moje kluczyki.
- Tak - powiedziałam cały czas patrząc na moją zgubę - Skąd je masz?
- Znalazłam w korytarzu na ławce. - wzruszyła ramionami i podała mi kluczyki prosto do ręki.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niej lekko - Skąd wiedziałaś, że to moje?
- Widziałam po prostu jak wypadają ci z torby - odpowiedziała a chwile później nastała między nami niezręczna cisza. Patrzyłyśmy na siebie od dołu do góry, ilustrując każdy szczegół dotyczący drugiej osoby.
Oto ta niezbyt wysoka ale także niezbyt niska brunetka o długich włosach i piwnych oczach, stała przede mną ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i przyglądała mi się z zaciekawieniem na twarzy. Na pierwszy rzut oka nie wydawała się przyjemną osobą, chociaż rysy jej twarzy były łagodne.
- To ja będę już jechać. - odezwałam się dopiero po dobrych kilku minutach i otworzyłam auto po czym wrzuciłam torebkę na fotel pasażera. Gdy już miałam obejść auto i wsiąść do niego, dziewczyna się odezwała już mniej złośliwym głosem.
- Jestem Zoe - wyciągnęła do mnie rękę na przywitanie a ja nie czekając zbyt długo, ujęłam jej dłoń i również się przedstawiłam.
- Blair.
- Jak dziewczyna z Plotkary. - zaśmiała się lekko i poprawiła włosy.
- Zbieg okoliczności - uśmiechnęłam się i oparłam o maskę samochodu jednocześnie obejmując się ramionami. Jak na wrzesień pogoda była bardzo zmienna i kiedy rano wychodziłam było ciepło, więc nie pomyślałam żeby zabrać ze sobą jakąkolwiek bluzę bądź kurtkę a marynarka była za cienka by było mi ciepło.
- Jesteś nowa, prawda? - dziewczyna spytała świdrując mnie swoimi piwnymi oczami na wylot. Jej wyraz twarz znów był dociekliwy i nie wyglądało na to bym mogła jakkolwiek wywinąć się z odpowiedzi.
- Tak, aż dziwne że jako pierwsza pytasz. - wzruszyłam ramionami i spojrzałam na dziedziniec, który jak i parking powoli pustoszał. Dziewczyna wypatrywała na parkingu jednego auta, którego jak mniemam nie zauważyła, gdyż z powrotem na mnie spojrzała i odetchnęła głęboko.
- Wybacz, że pytam tak pierwszego dnia znajomości ale mogłabyś mnie podwieźć do domu? Mój brat - dupek - już pojechał zostawiając mnie tutaj. - w jej oczach widać było nadzieję i prośbę. Nie mogłam się nie zgodzić skoro to był "pierwszy dzień naszej znajomości"
- Jasne - uśmiechnęłam się do niej i zeszłam z maski po czym wsiadłam do auta.
- Dzięki, ratujesz mi tyłek. - zaśmiała się zapinając pasy. Odpaliłam samochód i ruszyłam z parkingu a Zoe podała mi adres domu.
Podczas jazdy rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim i o niczym przy czym zauważyłyśmy, że w sumie mamy ze sobą wiele wspólnego. Oby dwie lubimy te same zespoły, sklepy a nawet ten sam typ chłopaków.
Kiedy podjechałam pod dom Zoe, aż odebrało mi mowę z wrażenia. Wiedziałam, że Boston ma wielkie i piękne budynki jednak ten był najwyższym i najdroższym budynkiem mieszkalnym w całym mieście. Szklany budynek mieścił się w samym centrum przy brzegu Charles River. Zaparkowałam cudem pod budynkiem i uśmiechnęłam się lekko patrząc na dziewczynę. Odpięła pasy i siedziała tak chwilę, aż w końcu spojrzała na mnie i uśmiechając się
- Nie chciałabyś może wejść na górę? - spojrzałam na zegarek na wyświetlaczu i pokiwałam głową po czym zgasiłam silnik. Dziewczyna klasnęła w ręce i wysiadła z auta biorąc nasze torby. Odetchnęłam głęboko i wysiadłam z auta po czym je zamknęłam i wzięłam od niej moją torebkę.
- To na którym piętrze mieszkasz? - spytałam idąc za nią w stronę budynku.
- Ostatnie - uśmiechnęła się sama do siebie i poczekała aż portier otworzy nam drzwi. Uśmiechnęłam się do niego uroczo i weszłam za brunetką do środka. - Cześć Tony. - uśmiechnęła się do kolesia, na oko dwudziestokilkuletniego, który siedział za ladą.
- Witam panienko Williams - uśmiechnął się do niej i wstał kłaniając się lekko. Dziewczyna zawołała windę i już po chwili jechałyśmy nią na samą górę. Cóż, widać jest nadziana i jakoś mi o tym nie wspomniała ale jedno mnie zastanawia. Czemu chodzi do szkoły publicznej zamiast iść do szkoły prywatnej, których zapewne jest tu wiele.
Kiedy w końcu dojechaliśmy na ostatnie piętro drzwi otworzyły się ukazując piękny i nowoczesny apartament z widokiem na rzekę. Białe kanapy oraz fotele stały na mahoniowej podłodze wokół białego dywanu. Na przeciwko stał wielki telewizor a obok dwie doniczkowe palmy. Biało-czarna kuchnia była po lewo od wejścia a obok stał stół z drewna mahoniowego idealnie pasującego do drewnianej podłogi.
- Nieźle nie? - uśmiechnęła się widząc moją minę i z gracją opadła na jedną z kanap. Zrobiłam to samo i jeszcze raz rozejrzałam się po mieszkaniu.
- Cudownie wręcz - odpowiedziałam szczerze i spojrzałam na schody na, których zobaczyłam chłopaka którego widzieć nie chciałam. Patrzyłam się na niego jednak nic tym razem się nie stało. Widać było, że obydwoje jesteśmy zaskoczeni swoją obecnością tutaj.


Witam,
Jak widać mamy pierwszy rozdział
Jak na razie wprowadziłam nową postać :)
Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz