niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 2

Wróciłam do domu późnym wieczorem, modląc się by ciotka nie miała mi tego za złe. Cicho zdjęłam buty po czym poszłam prosto do kuchni zjeść coś, gdyż jedynym zjedzonym posiłkiem dziś przeze mnie było śniadanie. Kiedy weszłam do pomieszczenia od razu chciałam się wycofać jednak było za późno, opiekunka mnie zauważyła.
- A gdzie to się było? - z jej twarzy można było wyczytać niepokój ale także lekką złość.
- U koleżanki - powiedziałam cicho i spojrzałam jej prosto w oczy a z jej twarzy zniknęły wszystkie negatywne emocje. Zamiast tego podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Z początku byłam zaskoczona jednak po chwili odwzajemniłam uścisk.
- Pierwszy dzień szkoły i już masz koleżankę? Jestem taka szczęśliwa! - odsunęła mnie od siebie i uśmiechnęła się szeroko.
- Ciociu przestań. - westchnęłam jednak uśmiechałam się widząc szczęście ciotki. Odkąd u niej jestem martwi się, że nie odnajdę się w nowym otoczeniu a tu proszę, pierwszy dzień szkoły a ja mam koleżankę. Od wypadku sama w siebie wątpiłam, że pogodzę się z tym co się stało jednak z dnia na dzień zaczęłam odżywać. Widzieć świat w lepszych kolorach a nawet wierzyć, że odzyskam stare życie choć po części.
- Nie jestem na ciebie zła ale dawaj mi znać jeżeli zamierzasz być w domu później, dobrze? - pokiwałam głową na zgodę a Grace - gdyż tak miała na imię kobieta - puściła moje ramiona, dzięki czemu mogłam otworzyć lodówkę i znaleźć coś do jedzenia. Uśmiechnięta wyjęłam talerz z goframi pozostałymi ze śniadania i zajęłam się jedzeniem po części odpowiadając na pytania ciotki typu "Jak było w szkole?" "Jak ma na imię twoja koleżanka" i tym podobne.
- Ja idę spać, bo muszę rano wstać. Nie siedź do późna, dobrze?
- Dobrze. - uśmiechnęłam się i dałam całusa w policzek brunetce po czym odstawiłam talerz do zlewu. - Dobranoc.
- Dobranoc pączusiu. - no tak, to przezwisko nigdy mnie nie opuści. Kiedy byłam młodsza nie należałam do najszczuplejszych i ciocia zaczęła mnie tak nazywać odkąd przyłapała mnie z pączkiem w toalecie. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
Zabrałam torbę z podłogi i ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Średniej wielkości fioletowo-biały pokój należał do mnie od jakiś dwóch tygodni. Białe dwuosobowe łóżko stało pod oknem a naprzeciw niego stał biały wieszak na ubrania. Na lewo od łóżka stało białe biurko i szafka na książki. Biała szafa stoi koło drzwi dopełniając cały wygląd. Lubię ten pokój, gdyż kiedyś należał do mojej mamy.
Na samo wspomnienie mamy poleciała mi łza jednak szybko ją wytarłam nie chcąc się rozpłakać. Wystarczająco już płakałam i nie zamierzam znów tego robić.
Położyłam torbę koło biurka i zmęczona rzuciłam się na łóżko. Kiedy już prawie pogrążyłam się we śnie, usłyszałam charakterystyczny sygnał oznajmiający, iż dostałam wiadomość. Pół przytomna wyjęłam telefon z kieszeni marynarki i odczytałam wiadomość.O dziwo była to Zoe. Dziwne, nie dawałam jej mojego numeru. "Przyjedziesz jutro po mnie? Jestem pokłócona z tym dupkiem" Uśmiechnęłam się lekko czytając słowa Zoe. "Jasne, nie zabij go tylko"
"Nic nie mogę ci obiecać"
Zaśmiałam się delikatnie i nic już nie odpisując, podłączyłam telefon do ładowarki po czym zwlekłam się z łóżka by przebrać się w coś odpowiedniejszego do spania. Zdjęłam i starannie złożyłam mundurek szkolny a następnie założyłam luźną koszulkę i ponownie położyłam się do łóżka. Po jakiś 5 minutach już spałam.

Siedziałam w samochodzie na tylnym siedzeniu nucąc piosenkę Ed'a Sheeran'a a nogi położyłam na Mike'u co go bardzo denerwowało i za karę łaskotał mnie w stopy i pod kolanem. Jak to starszy brat doskonale znał moje czułe miejsca i dobrze to wykorzystywał przez co ja kopałam siedzenie kierowcy czyli taty oraz śmiałam się wniebogłosy. Co chwilę uciszała nas matka jednak po kilku sekundach znów zaczynaliśmy nasze wygłupy. Była równo 12, więc na dworze jak i w samochodzie było strasznie gorąco dzięki czemu mieliśmy otwarte wszystkie okna. Wiatr rozwiewał mi włosy związane w kucyk i co chwilę je poprawiałam patrząc w okno na piękne krajobrazy lecz nadal droczyłam się z bratem kopiąc nie miłosiernie jego i fotel. W końcu ojciec nie wytrzymał i odwrócił się do nas krzycząc, że nawet w głupim samochodzie nie umiemy wysiedzieć w spokoju i chciałby żeby jeszcze tą godzinę posiedzieli wreszcie zajmując się sobą i przestać.. 
W tym momencie przestał krzyczeć a jedynym głosem był krzyk naszej mamy. Ciężarówka uderzyła w nas chwilę później a później nic nie widziałam. Musiałam zemdleć. 
Obudziłam się dużo później kiedy dało się słyszeć wycie syren policyjnych, strażackich i ambulans. Delikatnie się podniosłam, gdyż głowa bolała mnie niemiłosiernie. Zaskoczona rozejrzałam się wkoło i zauważyłam, że nie znajduję się w samochodzie ale na poboczu. Z czoła leciała mi krew i tylko tyle. Po takim wypadku nie byłam bardziej poszkodowana. Spojrzałam w drzewa gdzie wydawało mi się, że coś słyszę i ujrzałam kogoś. Na oko 180 dobrze zbudowany mężczyzna, patrzył na mnie a ja na niego i poczułam uścisk w żołądku i mrowienie w palcach... 
Hej!
Nowy rozdział, który jak mam nadzieję spodoba się Wam
Miłego czytania i liczę na opinie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz